Skąd u nas zainteresowanie królewską grą? Kiedy stawialiśmy pierwsze kroki?
Samą grę wraz z jej regułami poznaliśmy mając 5 lat. Podstawowych zasad nauczył nas dziadek, który był wojskowym. W tym środowisku ta dyscyplina była dość popularna, więc nie dziwi fakt, że to on zapoznał nas z szachami. Co ciekawe prekursorem szachów w naszej rodzinie był starszy o 4 lata brat Patryk, który będąc 10-latkiem zapisał się do istniejącego w Bełchatowie klubu szachowego.
Jak się później okazało królewska gra nie była dla niego obszarem zainteresowań i wkrótce zrezygnował z uczęszczania na zajęcia. Natomiast u nas było odwrotnie. Zainteresowanie grą oraz chęć rywalizacji bardzo nas napędzały do dalszego rozwoju. Postanowiliśmy zrobić zamianę – my zaczniemy chodzić za niego. Bardzo dobrze pamiętam, kiedy pierwszy raz poszliśmy na zajęcia (ze starszym bratem). Był lekki dreszczyk emocji spowodowany nowym otoczeniem. Jak to często bywa u małych dzieci – czuliśmy lekką niepewność związaną z tym czy zostaniemy dobrze przyjęci. Okazało się, że trener był bardzo zaskoczony, iż będąc w tak młodym wieku opanowaliśmy podstawy gry.
Jaki był nasz pierwszy poważny turniej szachowy?
Mistrzostwa Polski przedszkolaków! -bez wątpienia były to dla nas pierwsze poważne zawody i to na drugim końcu Polski! – w Suwałkach. Turniej był rozgrywany na dystansie 9 rund i 30 minut na partię dla zawodnika. Przyszło nam się mierzyć z obecnie najbardziej znanym polskim szachistą – Janem Krzysztofem Dudą. Już wtedy okazał się bezkonkurencyjny. Pomimo tego uzyskaliśmy świetny rezultat – uplasowaliśmy się w pierwszej dziesiątce, co sumarycznie dało nam zwycięstwo w klasyfikacji drużynowej.
Puchar do dziś leży w szkolnej gablotce . Najciekawsze z tego wszystkiego jednak była panika rodziców dotycząca, co się stanie jeśli Kamil wygra ostatnią partię (co dawało mu medal), ponieważ nagrodą był rower i nie bylibyśmy w stanie go zabrać . Takie to były trudne początki!